skrent skrent
57
BLOG

Prochy - wspomnienia uczestnika Powstania Warszawskiego

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Odcinek 115 - rozmowa ze starą lichwiarką
 
 Kulbaka-Polrasnykow nie czekał już jak się skończy ich rozmowa, chociaż być może powinien był poczekać do końca, a może nawet wyjść za nimi z knajpy, żeby ich śledzić, dokąd idą, czy nie idą do starej, ale wyszedł wzburzony, że coś lub ktoś z nim gra w podobieństwa sytuacji i przypadki, bo przecież nie jest normalne to ciągłe przeżywanie sytuacji "jak w książce pisze". W tym musi być ręka przeznaczenia – mówił sobie - To nie mogą być zbiegi okoliczności!
- Jak Boga kocham - mówił do siebie w zdumieniu – Wszystko jak u Dostojewskiego!
   Kulbaka zwrócił uwagę, że Dostojewski pisze, że po tej rozmowie, Roskolnikow wrócił do domu i całą godzinę przesiedział bez ruchu, a przecież to samo się zdarza i jemu, kiedy pod wpływem trawiącej go depresji, siedzi całymi godzinami w swoim pokoju, jakby wyłączony z codziennego życia.
 
Żeby jakoś zatłamsić w sobie zbrodniczą obsesję, zaczął „pisać”
 
A ty zamiast pilnować głupi archaniele
Pisałeś smętne wiersze, cały dzień ospale
Gdy zabili aniołów w liberalnym szale
Myślałeś, że zło świata zrobiło się tanio
Medytując nad niczym, w szpitalnym kościele
Zasłonili ci oczy złudną panoramą
 Bo dziś piekło i niebo już znaczy to samo
 
 
      Przyznaj szanowny czytelniku, że i na tobie musiałoby wywrzeć potężne wrażenie, gdybyś się dowiedział, że obok, np. za ścianą mieszka samotna starowina, która trzyma w pudełku po butach kilka garści złotych pierścionków z brylantami, a w szufladzie ze czterdzieści, a może nawet pięćdziesiąt-sześćdziesiąt plików spiętych recepturką, a w każdym znajduje się po sto, albo i dwieście banknotów studolarowych, co daje razem dziesięć, dwadzieścia tysięcy w jednym pliku. Zaraz, w sposób naturalny, przelatuje ci przez głowę tysiąc pomysłów, co byś zrobił gdybyś miał taką forsę; skończyłyby się wszystkie twoje kłopoty i zmartwienia o pieniądze; kupiłbym dobry samochód – mówisz sobie - i do końca życia nie musiałbym się martwić skąd wziąć na benzynę. Wyglądasz więc ukradkiem, niby przez przypadek, na korytarz, widzisz ciemną i pustą klatkę schodową; cicho, lokatorów nie ma, myślisz: „Może by się nikt nie domyślił, że to ja, gdybym zagorgolił starą”.
 
 
       Kiedy wyszedł od niej, myślał mniej więcej w ten sposób, usprawiedliwiając się przed sobą, że gdyby zagorgolił staruchę, nikt by go nie potępił, a nawet „zrozumiał” i wybaczył w imię podłości całego rodu ludzkiego, bo wszyscy wiedzą jakie są trudności ze zdobywaniem pieniędzy. To większa mordęga niż wyjście na Mont Everest!
Kiedy był u starej trząsł się w środku z emocji, teraz napięcie ustało rozlewając się niemocą po całym ciele tak, że wszystkie mięśnie wiotczały. Zrobił się taki ciężki, a szczególnie nogi, że nie mógł ich oderwać od trotuaru. Oddech powrócił do normy i zaczęło mu się znów lekko oddychać i poczuł się na tyle rozluźniony, że rozglądał się, chcąc usiąść, za jakąś ławką. Tymczasem niebo się rozpogodziło, mżawka ustała i wyjrzało słońce.
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości