skrent skrent
139
BLOG

Prochy

skrent skrent Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Odcinek 76 – w wiosennym słońcu
 
    Kulbaka rozmyślając po drodze do lichwiarki szedł wolnym krokiem w stronę ulicy Elektoralnej, przy której mieszkała starucha i zebrał się wreszcie w sobie żeby ruszyć raźniej, dodając sobie animuszu. Mówił sobie, że przecież nie musi "od razu zabijać". A to, że nie ma przy sobie siekiery, co by go upodobniało do bohatera literackiego pierwowzoru, to nic nie szkodzi, bo przecież każda zbrodnia jest inna i zabicie staruchy gołą ręką może być jeszcze bardziej interesujące niż zabicie tasakiem. Chociaż z drugiej strony to niedobrze, bo może naprowadzić organa śledcze na trop zabójcy, który jest tak wytrenowany, że krąg podejrzanych zawęża do osób które mogą lub mogły w przeszłości wykonywać funkcje zawodowych zabójców, na zlecenie... dla mafii, lub podziemnych sądów londyńskiego rządu. A wtedy by go mieli jak węgorza w saku.
 
       Tak pomyślał i postanowił, że jeszcze nie czas na podjęcie ostatecznej decyzji, że nie trzeba się spieszyć, musi to jeszcze raz przekalkulować... czy taka zbrodnia ze wszech miar się opłaci, czy po zabójstwie „starej pijawki” inni lichwiarze zaprzestaną swej „bankierskiej” działalności, przerażeni tym, że grasuje na „rynku wymiany” jakiś „Bicz Boży” i następnym razem to samo ich może spotkać. Czyli, ręka boska mogłaby „dotknąć” (obuchem siekiery) ich złodziejskiej duszy.  Gdyby tak było, gdyby to wpłynęło odstraszająco na innych lombardzistów. lichwiarzy i „bankierów”,  to starą trzeba by zakatrupić natychmiast, w oka mgnieniu, ale niestety nie ma takiej gwarancji, że złoczyńcy się opamiętają i przestaną podnosić (poprzez stwarzanie popytu i podaży) wartość pieniądza, co więcej, gwarantując za niego własnym życiem; bo przecież „towar” za który nabywca gotów jest umrzeć, podnosi jego wartość w sposób niewyobrażalny. A chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, że wartość pieniądza polega na tym, że miliony ludzi gotowi są za niego oddać życie, więc co tam jakaś stara lichwiarka, skoro tu potrzeba by setki tysięcy Raskolnikowów do zabójstwa milionów lichwiarek. Ba, w tym świetle, perspektywa naprawy świata wydaje się zupełnie beznadziejna dopóki każda rodzina nie wyhoduje sobie własnego Raskolnikowa, który zaszlachtuje staruchę bytująca w jego ojcu lub matce, lub nawet w samym sobie.
 
 Miasto sennych oszustów i cmentarnych wieńców
Nawiane piaski milczą – jak stepowe wilki
Sprawcy letnich odpustów – miłości zboczeńców
Nie odkopię na Wilczej zagubionej chwilki
 
       Ale wracając do zagadnienia – pomyślał Kulbaka - czy "rachunek jest prosty", kiedy zabijemy pasera i lichwiarza?,  to czy istotnie… czy to się łączy w logice arystotelesowskiej, z tym… z eintailment… z wnioskowaniem, czy to jest moralne i prowadzi do moralnej naprawy świata,  gdy zabijemy kapitalistę?  
- To na to wypada odpowiedzieć – tu „Fryderyk”, już na zapas, zdeklarował swój akces dla sprawy - że jeśli poprzez usunięcie starej paserki ze świata żywych spowoduje ileś tam mniej plugawych operacji pieniężnych, to i tak się to opłaci! Rachunek jest prosty, a to, że głupi Raskolnikow, cierpiący na inteligenckie rozmiękczenie mózgu, wystraszył się chochołów mieszczańskiej moralności, to wcale nie znaczy, że należy poniechać naprawy świata przez usuwanie bankierskiego robactwa!
 
Pod którymś zwałem gruzu, leżysz z piąstką małą
Razem z lalką szmacianą, a nad tobą piętra
Wszystko w tej kupie kurzu, co mi pozostało
Z rozszarpanej miłości, która była świętą
skrent
O mnie skrent

sceptyczny i krytyczny. Wyznaję relatywizm poznawczy. Jestem typowym dzieckiem naszych czasów, walczącym z postmodernizmem a jednak wiem, że muszę mu ulec.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości